Niezalogowany
[
Logowanie
|
Rejestracja
|
Użytkownicy
|
Szukaj
]
Africa Twin
>>
Spotkania, wycieczki, zloty...
>>
wyprawa wakacyjna
Napisz odpowiedź
Autor:
Kolor
Rozmiar
Ogromny
Wielki
Duży
Mały
[quote=sambor1965]Heja, widze ze popisujecie tu o Rumunii, wiec moze dorzuce pare zdan od siebie, jako ze zrobilem czesc opisywanej przez was trasy w ub. roku. Pisalem o tym na grupe, wiec moze po prostu przekleje... Wyjazd: poczatek lipca 2004 Powrot: poczatek lipca 2004 (wszystkiego 6 dni) Sprzet: 1 motur Africa Twin rocznik 90 Dlugosc trasy: okolo 2600 km Trasa: Kraków- Lysa Polana - Eger - Oradea - Deva - Petrosani - jezioro Vidra - przelecz Urdele - trasa transfogaraska - Sighisoara - Bukowina (malowane cerkwie) - polskie wsie Pojana Miculi itp. - Czerniowce- Chocim - Kamieniec - Stanisławów - Stryj - Sambor- Krościenko - Kraków. Wyjazd byl szybki, i "troche" improwizowany. Po wahaniach rezygnacja z namiotu - sluszna decyzja. Najdrozsze noclegi wypadly w Czerniowcach i Stryju ( ok. 15 euro za 2 osoby). Ceny paliwa: ok. 26000 lei Euro = ok. 40 000 lei Obiad w hotelu w Sighisoarze (z piwkiem) dla 2 osob - 220 000 lei Piwo w knajpie w miescie15000 lei Wino (niezle) wysoko w gorach - 200 000 lei. Staralem sie tankowac na stacjach wegierskiego OMV (b. dobry standard, mozna placic kartami (rowniez Maestro), i jest dobra kawa (mozna tez cos zjesc). Stacje OMV sa najczesciej ulokowane przy wjazdach do wiekszych miast. Nasycenie stacji przyzwoite, choc jadac trasa transfogaraska trzeba byc przygotowanym, ze nie bedzie wachy przez 100 km. Motocykle sa rzadkoscia (ja spotkalem na trasie tylko 3 ekipy - wszystkie byly z Niemiec). Drogi lepsze niz oczekiwalem, trasy sa dosyc czesto remontowane co jest pewna uciazliwoscia. Ale czesc jest juz po remontach i jazda nimi jest przyjemnoscia (bardzo ladny, winkielkowy odcinek z Sighisoary do T ) O przelocie przez Slowacje i Wegry nie ma co pisac, popadalo, ale bylo szybko i bezbolesnie, nocleg pod granica rumunska na katerze prywatnej (wiocha pelna "zimmer frei" po 7 euro. Wszystkie granice bezbolesnie i bez wiekszych kolejek (jedynie RUM - UKR okolo 0,5 h). Oradea zaskakujaca swym, no chyba przepychem, piekne miasto, z ladna starowka. Afryka zostala przypieta do jakiejs latarni i Oradea zostala obfotografowana. Motorkowi nic sie nie przydazylo podczas parkingu, choc sakwy byly zamkniete na zamek blyskawiczny tylko.Ale to byl 2 godzinny stop, zakup mapy sprawdzenie gdzie jest to Urdele i w droge... Urdele W planach byl Maramuresz i Bukowina, ale przed wyjazdem wyczytalem o przeleczy Urdele, najwyzej polozonej drodze w Karpatach. No i postanowilem sprawdzic te trase. Wiedzialem, ze to szuter i kilkadziesiat km, ale jej wysokosc mnie zachecila do zboczenia o te 400 km na poludnie od planowanej pierwotnie trasy. Z Petrosani pojechalismy wiec w trone jeziora Vidra. Nedzny asfalcik skonczyl sie po kilku km i zaczal sie taki niegrozny szuterek. Droga piela sie dosc intensywnie w gore, ale Afryce to nie przeszkadzalo. Mnie tez, zwlaszcza ze z naprzeciwka wyjechal regularny TIR, skoro oni daja rade... Robilo sie juz pozno i trzeba bylo poszukac nockegu. Dojechalismy nad Vidre. Jeziorko wygladalo tak ladnie, ze cwiartka filmu poszla na udokumentowanie chwili. Po drugiej stronie w blasku zachodzacego slonca widac bylo zajebiscie wielki hotel. Na drodze zaczal sie asfalt wiec winkielkamiu dookola jeziorka pomknelismy w jego kierunku. Po 15 km okazalo sie, ze hotel owszem jest, nawet szesciopietrowy, tyle ze nigdy nie zostal wykonczony i w stanie surowym stoi juz kilkanascie lat. Na szczescie w poblizu byl osrodek przy ktorym stalo 5 motorkow z bawarskimi rejestracjami. Kolacja i lekkie pijanstwo z Niemcami i decyzja ze rano jedziemy na Urdele. Poniewaz bylismy z bagazami i we dwoje pojechalismy pierwsi. Troche trudno bylo znalezc ten skret na Urdele, ale sie udalo. Wszystkiego ze 30-35 km drogi przez gory. Nie bardzo extremalna, ale milosnikom VFR-ek nie polecam. Asfaltu nie bylo wcale, troche blota w lesie, pozniej bardzo pod gore i droga coraz wezsza. Jakies zdjatk ai dojechali nas Niemcy. Dalej pojechalismy razem. Jeden z niemieckich GSow mial problemy z biegami wiec sie rozstalismy i Urdele osiagnelismy samodzielnie. 2150 metrow. Ludzie robia to na rowerach http://www.bikeromania.de/tour2002bild3.htm wiec znowu zadne takie extremum dla motocykli. Wjechalismy we dwojke i z bagazami. Zjazd juz lajtowy w strone Novaci. Trasa transfogaraska zaatakowalismy ja od poludnia. Ladna droga w lesie, ale asfalt nie teges wiec ostroznie. Dojechalismy do sztucznej zapory dosc wysoko w gorach, widoczki calkiem calkiem. Droga wokol jeziora z tysiacem zakretow, kilka motocykli po drodze. Nudno jednak, bo na zakretach lezal zwir i nie chcialem ryzykowac szlifu. Ale pozniej zaczal sie podjazd pelen ladnych patelni z bardzo czystym i rownym asfaltem. na koncu (albo jak kto woli w polowie drogi) tunel pod gora, ciemny, nieprzyjemny, nioswietlony i mocono zaparowany. Zdjatko nie moje, ale dobrze oddajace urode miejsca na http://www.highandlowmountains.com/galeria/200107_rumunia/zdjecie_xx50.htm Super zjazd na dol: winkielki, patelnie, i pedzimy w strone Sighisoary. Po drodze kilka fotek chlopskich zamkow, Te wsie transylwanskie sa baaaardzo ladne. Sighisoara Piekne miasteczko, zal nie zobaczyc. Nie odpuszczajcie tego sobie. Podjechalismy na ryneczek i doskoczyl do nas jakis chlopak, ktory plkynna angielszczyzna zaproponowal spanko i parking dla motocykla. Po targach ustalono cene 15 euro. Urokow miasta nie bede opisywal bo to nie pl.rec.turystyka - jedno jest pewne: warte zobaczenia! Bukowina Nastepnego dnia gonitwa w strone malowanych klasztorow, droga spoko, Rumuni jezdza poprawnie, troche sie zbytnio wychylaja jadac w sznurze samochodow, ale poza tym spoko. Policjanci rumunscu odmachiwali na nasze pozdrowniea nie zatrzymujac nas wcale. Tubylcza ludnosc pozdrawiala przejezdzajaca Afryke witajac ja z entuzjazmem. Malowane klasztory warte zobaczenia, ale bez przesady - nie trzeba ogladac wszystkch. Polskie wioski sa w okolicy, wiec czemu nie zajrzec... Pojechalismy do Pojana Miculi. Asfaltu nie bylo, ale droga rowna i dostepna nawet na jakiejs armaturze. Pogadalismy chwile, fajnie i chetnie mowia o swoim zyciu. Polak to dla nich jednak jakas atrakcja. Droga, ktora znajdziecie na mapie w strone Sucevity nie istnieje. Poradzono nam wracac do Humorlu, ale cotam, skrecilismy na wioske Pleşa. No powiem Wam, ze urdele przy tym to pryszczyk. Podjazd byl taki, ze sie Afryka zagrzala. A pozniej zjazd w strone Nowego Solonca. Polecam tylko milosnikom hard enduro. Zalowalem, ze sie zdecydowalem na ta trase, te 2 km robilem chyba z kwadrans, a serce mialem na ramieniu... Udalo sie bez wywrotki. ale nie bylo oczywiste. Ukraina Do Czerniowiec dojechalismy pozno i rozpadal sie deszcz. Hotele wygladaly zniechecajaco drogo. Ostatecznie stanelismy w "Kijowie" - cena 20 USD, ale noc, mokro - trudno niech bedzie. Na hotelowym parkingu po rozpakowaniu betow zazyczono sobie (z gory) oplate za motocykl w wysokosci 10 dolcow. Bandyctwo oczywiste. Zostali wiec dla zasady olani i zrezygnowalismy z hotelu. Po krotkich poszukiwaniach odkrylismy motel za 60 grzywien. Rankiem okazalo sie ze z przedniego kola uszlo powietrze, wulkanizator nie bardzo chcial sie tym zajac, ale laskawie napompowal kolo. Kierunek Chocim i Kamieniec. W Chocimiu moto zostawilismy na zamknietym przytwierdzowym parkingu. W Kamiencu pozarlismy w centrum jakis obiadek, polecilismy paniom kelnerkom pilknowac Afryki i poszlismy sobie. Po powrocie Afryka stala jak najbardziej i tylko powietrze z niej uszlo. Dopompowani przy pomocy pompki wyciagnietej z Dniepra ( podrozowala nim rodzinka ubrana w gustowne helmofony jakie znacie z Czterech pancernych i psa) ruszylismy w strone Polski zahaczajac z ciekawosci o Zaleszczyki pamietajac o drodze, ktora ewakuowano sie z Polski do Rumunii w 1939 roku. Jechalismy bocznymi dorgami, wypadl jakis 30 kilometrowy szutrowy odcinek, ale Afryka nie peka i pozwalalismy sobie na predkosc 100-110 km/h. Przed samym Stryjem jakies takie dziwne rondo wyroslo niespodzianie, i pojechalismy troche inaczej niz trzeba ;) Buch, milicyjna DAI. No i musialem dac. Wyszlo cos kolo 120 zeta. Bez pretensji, bo rzeczywiscie przegialem. Nocleg w Stryju - motel u Andrieja (14 euro). Rankiem spokojna i lajtowa juz jazda do Krakowa. Tyle.[/quote]