Niezalogowany
[
Logowanie
|
Rejestracja
|
Użytkownicy
|
Szukaj
]
Africa Twin
>>
Wspomnienia
>>
Już nie POILSH ale VODKA....
Napisz odpowiedź
Autor:
Kolor
Rozmiar
Ogromny
Wielki
Duży
Mały
[quote=Izi]Panie i Panowie nastrój mam taki, że żadne zasadzki w pracy się mnie nie imają. Wracam sobie z pracy, a tu wszyscy mili i uśmiechnięci na ulicach, panny się do mnie uśmiechają, co mnie nie martwi bardzo, ale panowie także co powinno dać mi do myślenia. Ludzie jakie macie pomysły aby ten stan umysłu dłużej/zawsze był utrzymany, ale zaraz nie miało być o moich problemach, ale o PAW-e 2007 no to jedziemy. Halo, halo Mirku. Halo, halo Romku. :) Pokuszę się o próbę podsumowania. Imprezę organizowało 5 osób tak że łatwo zapamiętać, w drugą stronę już nie było łatwo ponieważ przyjechało 165 osób zarejestrowanych+ jeden jelonek [img]http://i43.photobucket.com/albums/e372/Iziafrica/Jelonek.jpg[/img] + nie wiem ile nie zarejestrowanych, tak że jak czasem pomylę imiona/ksywki nie bijcie bardzo. W czasie dojazdu zanotowano pięć niezbyt groźnie wyglądających dzwonów i jedną kasację jelonka (ukłony w stronę Opola, a ostrzegałem o grasujących na drogach dolnegośląska) z powrotem było lepiej może dlatego, że się już wam nie spieszyło, Tylko Wojtek z Gdańska miał 1,5 godzinny przestój na rondzie w Poznaniu, ale skończyło się na strachu i zwyżce OC w tym roku. Dotarli do nas koledzy -ze Słowacji: Miro z Bratysławy, ale do nas jechał z Albanii (dwa tygodnie temu wyjechał na urlop, bo zapomniał o zlocie jak sobie przypomniał to skrócił go i przygnał do nas), ekipa Erwina z Koszyc i z Martina (takie miasta na Słowacji), -z Czech uraczył nas guru jazdy OFF Hajnej vel Jirka Cernik, oraz z tego co zrozumiałem trzech braci (niezły team) Jan Streba i Mirislav Hromadko z Czeskich Budziejowic, Frantisek Kratina z Bydliste Praga oraz super para Iva Arnicanowa i Standa Sares miasto Pisek. Sobotę widziałem że jeszcze kilka nowych twarzy z Czech dotarło. Był także ze Szwajcarii Pawełek (takie polskie imię mu nadaliśmy) z miasta Zurych (to na lewo od Pragi). Także następny zlot nie może się nazywać Polish :) Ile motocykli przyjechało nie mam pojęcia, ponieważ kartkę z danymi zeżarł pies którego mam zamiar kupić. Było grubo ponad 100. Osobami na tyle nieodpowiedzialnymi, że zorganizowali PAW 2007 byli: DZIĘKUJĘ: Ani Movistarowej - bez jej sznureczka na końcu którego był długopis nie powstałyby ani trasy On, ani nawet OFF oraz za wyrozumiałość, Pannie Gretonównie vel Sylwii – za cierpliwość i spokój ducha oraz za to, że pozwoliła Gretonowi przyjechać, ponieważ ten gamoń osiem lat temu został ojcem chrzestnym i w niedziele musiał się przenieść na inną imprezę, a przecież już wtedy wiedział, że będzie organizował PAW 2007. Gretonowi – za to, że przez dwa tygodnie układał i zbierał całą muzykę na MP3, a po przyjeździe nie można było się połączyć ze sprzętem i konkurencja z hymnem „A ona robi loda mu” się nie odbyła oraz z „Dumką na dwa serca” też nie. Dobrze, że załatwił chociaż DJ-a i niezniszczalną HUMPĘ. Robertowi vel Movistar – za to że odważył się zabrać Anię na imprezę (może będzie miał teraz łatwiej jak będzie chciał gdzieś jechać lub wręcz przeciwnie będzie MUSIAŁ zabierać Anię zawsze z sobą) i nie bał się, jako odpowiedzialny ojciec dwójki pięknych dzieci, zostawić ich pod obcą opieką. No i za całą logistykę spaniowo-łóżkową. Iziemu (a co nie mogę sobie podziękować?) – za to że jako Ojciec Dyrektor siedziałem ciągle w knajpie i napierałem browary, i patrzyłem jak się inni uwijają jak w ukropie. A czasem mogłem sobie pokrzyczeć na nich (za co musiałem często odstąpić browar):) Impreza nie odbyłaby się bez czynnego udziału właścicieli knajpy: „Biker’s Choice” Asi oraz Wojtka oraz przepięknych pań barmanek (szczególnie Agi) i niewidocznego zastępu kucharek i grilowników. DZIĘKUJĘ. Powoli powstają klany AT. Dlaczego? Posłuchajcie opowieści. Dojeżdżając do Kletna w piątek z dwoma przecudnej urody dziewczynami Anią i Sylwią, odbieram telefon od brata: „Robert podobno organizujesz zlot AT w Kletnie?” „No” – zagaiłem inteligentnie „To może podjadę z kolegą” „Nie ma sprawy, miejsce się znajdzie” Nadmienię tylko że brat Daniel-Leszek jeździł ostatnio motocyklem kilka lat temu, a ostatnio załatwiałem mu jakąś część do Africy kolegi i przez myśl by mi nie przyszło że mi numer szykuje. Jakież było moje zdziwienie gdy wieczorem melduje się z żoną Katarzyną (pozdrawiam), kolegą i żoną kolegi. Zaraz, zaraz myślę to nawet ja na swoją Africę tylu ludzi nie zabiorę. Próbuję zagaić znów inteligentnie, ale jakoś mi nie wychodzi. „Ty gościu nie pier……..dol Africę kupiłeś?” „No” – odpowiada inteligentnie(teraz bardziej niż ja), jak to brat. „Nie pier……..dol kiedy?” „Dwa miesiące temu” Nieźle się sukinkot ukrywał, ale za to przynajmniej mam picie do końca roku darmowe, bo coś o serwisie zaczął zagająć. Także Kajtek i Mariusz z Sosnowca bójcie się mam jeszcze siostrę, to może Africę dla niej przerobie, aby do ziemi sięgała :) Przysłowie: „Bracia Afrykańscy łączcie się nabiera teraz innego znaczenia :) Dobra to był przerywnik teraz czas wziąć się do roboty. Teraz coś dobrego dla sponsora naszego należy zrobić oczywiście. Autoryzowanego Dealera Hondy firmy RPM Motocykle z Wrocławia więcej tu: http://www.rpmmotocykle.pl/Index Elu i Mariuszu dzięki wielkie za podarki. I tak: - Siłowanie na rękę damską wygrała Marta Włodarowa i smycz oraz spray do mycia kasków Shela otrzymała, - Siłowanie na rękę męską wygrał Nowy011 i oryginalny kubek na czaj Hondy otrzymał, a razem dostali jeszcze piękną nagrodę od organizatorów, możliwość zaśpiewania karaoke w duecie :) - konkurencję ”Przebranie/ubranie robotniczo-chłopskie wariacje dowolne ” wygrał kolega z Opola i 4 litry oryginalnej oliwy Hondy na wymianę otrzymał, - przeciąganie lino-łańcuch ekipa Damianosa opanowała i otrzymała buziaki od organizatora, - „ściągnięcie i założenie koła tylnego w AT na czas” miał wygrać Jojna wszystko było ustalone, tym bardziej że nagrodą był kask, ale w ostatniej chwili Erwin z Koszyc wystawił swojego zawodnika, Jurę. Jura okazał się czarnym koniem zawodów i konkurencję ukończył z czasem 4 minuty 14 sekund, Jojna był niestety o 23 sekundy za Jurą. Jojna pogodził się z przegraną dopiero jak Erwin zdradził, że „Jury babiczka pochażi z Chrzanowa”. Informacja dla ekipy która jedzie w Himalaje, w tej konkurencji zrezygnowaliśmy ze zmiany dętki, bo to zajmuje następne 4 minuty, czyli jak ktoś złapie gumę to cała operacja z wymianą dętki powinna zamknąć się w czasie w jakim dorosły mężczyzna wypala jednego papierosa. - zaskoczyła mnie konkurencja przeciąganie lino-łańcucha wersja damska (tym bardziej, że tego nie zaplanowałem). Tak zapatrzyłem się na piękne dzierlatki, że pamiętam tylko, że konkurencję wygrały kobiety, jakąś marną nagrodę w postaci Antyfogów i smyczy dostały, a buziaków od organizatora nie chciały przyjąć. Wot emancypacja. - Teraz czas na rozliczenie tras: ON ROAD PAW 2007 – zwycięzcy KLE i Johen nagroda spray do łańcuch i coś a’la WD-40, ale w tytule miało 6w1 firmy Bel-Rey Trasa liczyła 161 km 300 metrów. Chopaki zrobili ją w 5godzin 10minut przejechali 180km. Odpowiedzieli na wszystkie pytania. Rozwiązania poniżej: 38,5km - na tablicy napis:”W 320 rocznicę odsieczy wiedeńskiej wojską Jana III Sobieskiego 1683-2003 Międzylesie i Ziemia Kłodzka.”, 65,5km – napis na tabliczce:”Ujęcie wody pitnej”, szlak koloru żółtego, 84,5km – tło żółte, napis:”Granica Państwa. Przekraczanie zabronione”, 120,7km – Kino-Teatr Zdrojowy. Była jeszcze jedna ekipa która zrobiła to samo. Puff, Laska, Barthez faworyzowani przez organizatora, no ale miało być fair play. Odpowiedzieli na wszystkie pytania, przejechali 184,6km, załatwił ich czas, zrobili to w 6 godzin 10 minut. Organizatorowi podobała się też odpowiedź na pytanie:” Napisz jaki motocykl byłby najlepszy na taką trasę i dlaczego Africa Twin?”. Odpowiedź:”Bo k…… tak !!!”. OFF ROAD PAW 2007 – zwycięzcy ekipa Jojny żadnych kartek z danymi nie przekazali, ale jako jedyni potrafili z pamięci odpowiedzieć co i gdzie się znajdowało, to zadecydowało. Nagroda przedstawiała się następująco: coś a’la kontakt spray i połączenie sprayu do mycia zacisków + smarowidło do łańcucha firmy Bel-Rey oraz antyfon i spray do mycia kasków firmy Shell Jak pomieszałem teamy to mnie poprawcie, bo piszecie i kreślicie jak kura pazurem. Czy mówiłem już że wszystkim dziękuję za przybycie, super klimat i zabawę. Jeżeli nie to na pewno kiedyś to powiem :) Kilka spraw organizacyjnych jeszcze: Z kimś gadałem o Afryce, że się nie wkręca na ostatnim biegu, a na innych jest ok. Nurtowało mnie to bardzo i może znalazłem przyczynę. Zadzwoń. Zginął w piątek aparat fotograficzny (nie chcę wierzyć, że specjalnie), może ktoś znalazł (ogłaszane to było) marki nie pamiętam, bo się zmieniała w trakcie imprezy, natomiast nie zmieniała się piękna kobieta, która mi tą straszną wiadomość przekazała. Zaginęła lampka zakładana na głowę (taka czołówka) Wojtka z Gdańska (GSM 600332722) to było, to musi się znaleźć. Nie chodzi o kasę, jest to prezent z którym jest związana pewna historia, pamiątka tak zwana sentymentalno-liryczna. Jak się znajdzie Wojtek stawia Whisky do zejścia znalazcy. Ja natomiast znalazłem etui od jakiegoś dosyć małego aparatu do odebrania u mnie. Rzeczy zgubione jak się znajdą wysyłać do mnie lub kontaktować się osobiście ze zgubicielami. Szymku z Cieszyna kasę za naklejki dla zagranicznych gości prześle Movistar. Przypominam o zwrocie kluczy od pokoi do Śnieżnika kolega Piotr Bigos nr33 i Sławek nr 38. PROŚBA WIELKA. Podaję adres na który odsyłać znalezione rzeczy oraz proszę jak ktoś robił zdjęcia lub kręcił filmy (ja jak wszyscy wiedzą nie zabieram nigdzie aparatu) przesłać mi na CD lub pochodne, może coś z tego zrobię w wolnym czasie: Robert „Izi” Gałka Ul. Wrocławska 20 55-003 Czernica Zacząłem swoimi wywodami i tak też skończę. Trochę wyjdę z za muru którym każdy z nas się otacza, mam nadzieję że tego nie wykorzystacie. Spotkanie PAW 2007 chciałbym zadedykować Wojtkowi vel Ził najlepszemu przyjacielowi jakiego miałem. Ci co mieli okazję go poznać wiedzą jaki był, Ci co nie mieli okazji niech żałują, że go nie poznali. Mam nadzieję, że jego duch czuwał nad imprezą, wiem że bardzo by mu się podobała. Nagina teraz swoją Africą po niebieskich przestworzach, nie martw się pojeździmy jeszcze razem trochę się tylko spóźnię, jak to zawsze mam w zwyczaju. Wojtek zrobiłem PAW, to dla Ciebie. Pamiętam jak nieraz zasiadaliśmy razem do flaszeczki po prostu siedząc, po co słowa jak wszystko jest jasne i ludzie porozumiewają się telepatią. Zawsze się śmiał i mówił:” Izi powinniśmy razem zamieszkać, ale jak rozwiązać sprawy seksu”. Zostawił ty przecudną kobietę Kasię. Kasiu bez rozmów jakie prowadzimy dawno bym zwariował. Dziękuję. (Można przeczytać w na stronie głównej nasz wyjazd na Ural.) Ludzie dotarło coś do was, nie ważne czy mam kasę, czy nie, jestem chrześcijaninem, prawosławnym, muzułmaninem, buddystą. Ci co trochę pojeździli (i Ci co oczywiście pojeżdżą) mieli okazje zobaczyć/pogadać/dotknąć/zobaczyli, że ludzie pod każdą szerokością geograficzną są tacy sami, mają takie same rozterki i problemy, a to że są inni (czarni, biali, czerwoni, skośnoocy, inni) to tylko nasze uprzedzenia i nic więcej. Każdy człowiek chce kochać i być kochany, bo czy warto żyć tylko dla kasy, a co jak kasa się kończy i nikogo nie ma wokół nas. Dlatego mam nadzieję, że jak jesteście z kimś skłóceni matką/ojcem/siostrą/bratem/kolegą/kimkolwiek nadszedł czas aby się porozumieć. Zawsze twierdziłem i będę twierdził że dwie osoby potrafią się dogadać. Tak nie są to łatwe rozmowy i jedna rozmowa pewnie sprawy nie załatwi, ale nie należy się zrażać nawet jak druga strona wam tego nie ułatwia. Tak nie ma oczywiście jakiejś jednej recepty, każda jest inna jak inny jest każdy człowiek, a zawsze jest jeszcze trudniej jak w grę wchodzą uczucia i to duże. Jestem już w takim wieku, że zrozumiałem że całego świata nie zmienię, ale mogę wpływać na otoczenie wokół siebie. A to już dużo. Jak inni to zrozumieją to kropla do kropli i ………… ja jednak chcę zbawić świat. Nie potrafię zrozumieć i się z tym pogodzić, wróć, ja się nigdy z tym nie pogodzę. Skąd w ludziach tyle agresji się bierze. Ja rozumiem szara rzeczywistość, monotonia dnia codziennego, wyścig szczurów, ale ludzie to wszystko zależy od was samych i nikogo więcej. Od tego jak ustawicie sobie w życiu priorytety. Dla mnie zawsze liczy się człowiek, to co ma w sercu (bardzo ciężko tam dotrzeć, wspominałem już o murze, którym każdy się otacza). Na koniec jeszcze przesłanie. Mówcie osobą które kochacie jak najczęściej o tym, dla was jest to pewnik dla nich nie zawsze. A szarość dnia codziennego potrafi wiele przesłonić, czasem wystarczy jedno słowo. Trzymajta się ludzie. Miłość i pokój. Pewnie wyszedł mi najdłuższy tekst na tym forum, to znowu moje ego dało znać o sobie, musi być zawsze wszystko największe, najdłuższe, najlepsze, ale cały czas próbuję z tym walczyć. Wiem doskonale, że poniosło mnie w kilku miejscach na imprezie, ale mam nadzieję wybaczycie mi. [/quote]